Niezbyt dobrze oświetlone pomieszczenie. Policjant, wypytujący o rzeczy, na które nie potrafię mu odpowiedzieć tak, aby zrozumiał.
- Znalazłem panią przy drodze na kompletnym odludziu... Wypadek? - przed oczami od razu przeleciał mi obraz świateł.
Milczałam z poważna miną, jednak mężczyźnie to nie przeszkadzało. Wpatrywał się we mnie cierpliwie.
- Czy... ktoś panią skrzywdził? - kolejny obraz wspomnień przed oczami, ucieczka. Strzelano do mnie.
Nadal nie odpowiadałam.
Policjant westchnął i wstał z krzesła.
- Jakieś imię? - Spytał po chwili - Imię kogoś bliskiego? - podszedł do mnie i oparł się o biurko, przy którym siedziałam. - Ma pani rodzinę... znajomych... kogoś, kto panią zna?
W myślach pomyślałam o pewnym przyjacielu. Znajdował się teraz bardzo daleko stąd. W głowie usłyszałam tylko jedno słowo, którym mnie przywitał na początku naszej znajomości.
- Niezbyt pani rozmowna - stwierdził policjant, uśmiechając się przyjaźnie. Stwierdziłam, że chciał mnie ośmielić i pobudzić do współpracy. Lecz nieskutecznie.
- Proszę pozwolić mi sobie pomóc... - spróbował raz jeszcze.
Wpatrywałam się w ścianę, starając się nie zwracać uwagi na mężczyznę.
- Ciężka sprawa - westchnął i odszedł kawałek.
Na dworze panowała burza, która przerywała ciszę, gdy policjant czekał aż mu odpowiem. Zaczął chodzić nerwowo po pokoju, gdy usłyszałam, że przystanął. Zamarłam, stał za mną.
- To blizna... Świeża? - czułam jego wzrok na mojej głowie.
Miałam włosy ścięte na chłopaka, nie dało się ukryć skazy. Mężczyzna podszedł bliżej i zaszokowany próbował dotknąć mojej rozciętej z tyłu głowy, lecz Aiden zainterweniował. Niewidzialna dla ludzkiego oka siła rzuciła kubkiem z kawą o ścianę. Policjant spojrzał z niedowierzaniem w stronę stłuczonego naczynia.
~*~
Doktor Nathan gorączkowo rozmawiał z pozostałymi przez telefon. Jechał właśnie samochodem, by spotkać się z Jodie.
- Musisz ich powstrzymać! Nie mają pojęcia, z czym walczą! Przekaż im, żeby na mnie zaczekali... - mężczyzna wręcz krzyczał do słuchawki, gdy nagle zamilkł.
- Chryste Panie, ogarnij się trochę i po prostu połącz mnie z nimi! Musze ich powstrzymać, zanim będzie za późno, człowieku! Idioci, mam ich dosyć! - doktor rozłączył się i oparł bezradnie głowę o siedzenie samochodu.
~*~
Policjant zostawił mnie na chwilę w spokoju. Siedząc na krześle usłyszałam podszepty i ostrzeżenia Aiden'a.
- Wiem. - Rzekłam patrząc przed siebie, wyczuwałam gdzie znajdował się Aiden. - Idą tu.
Tuż obok pomieszczenia, w którym była przesłuchiwana Jodie, wbiegło CSI. Uzbrojeni po zęby, zaczęli celować do księgowego. Mężczyzna bez oporów uniósł ręce do góry i pozwolił przejść przybyszom. Komandosi rozbiegli się po korytarzu, trzymając broń maszynową w pogotowiu.
- Chwila! Co jest?! - krzyknął policjant, przesłuchujący Jodie.
- Wiemy, że ją przywiozłeś. Gdzie jest? - spytał stanowczo mężczyzna dowodzący oddziałem. Policjant nie odpowiedział, tylko spojrzał w prawo. Drzwi. Uzbrojeni od razu rzucili się w ich stronę, wyczekując czegoś niesamowitego. Jednak nikt nie był na tyle odważny, by je otworzyć. Policjant wzruszył ramionami i podszedł powoli do zamkniętego pomieszczenia, przy którym z wyczekiwaniem stali żołnierze. Uchylił drzwi, odszedł. Nastała przejmująca cisza, nikt nie śmiał ani drgnąć. Drobna Jodie, budziła we wszystkich strach... Nic jednak nie wskazywało na to, co miało się za chwilę wydarzyć.
- Wiem. - Rzekłam patrząc przed siebie, wyczuwałam gdzie znajdował się Aiden. - Idą tu.
~*~
Tuż obok pomieszczenia, w którym była przesłuchiwana Jodie, wbiegło CSI. Uzbrojeni po zęby, zaczęli celować do księgowego. Mężczyzna bez oporów uniósł ręce do góry i pozwolił przejść przybyszom. Komandosi rozbiegli się po korytarzu, trzymając broń maszynową w pogotowiu.
- Chwila! Co jest?! - krzyknął policjant, przesłuchujący Jodie.
- Wiemy, że ją przywiozłeś. Gdzie jest? - spytał stanowczo mężczyzna dowodzący oddziałem. Policjant nie odpowiedział, tylko spojrzał w prawo. Drzwi. Uzbrojeni od razu rzucili się w ich stronę, wyczekując czegoś niesamowitego. Jednak nikt nie był na tyle odważny, by je otworzyć. Policjant wzruszył ramionami i podszedł powoli do zamkniętego pomieszczenia, przy którym z wyczekiwaniem stali żołnierze. Uchylił drzwi, odszedł. Nastała przejmująca cisza, nikt nie śmiał ani drgnąć. Drobna Jodie, budziła we wszystkich strach... Nic jednak nie wskazywało na to, co miało się za chwilę wydarzyć.
~*~
Gdy tylko doktor dojechał na miejsce, wyskoczył z samochodu i wbiegł na komisariat. Zamarł, gdy zobaczył to, co zostało z tego miejsca. Porozwalane meble, zmasakrowane ściany i iskrzące światło lamp. Widok jak z horroru. Nathan pokręcił tylko głową, zobaczył jedynego ocalałego - Policjanta. Był cały i zdrów, najwidoczniej nie miał złych zamiarów wobec Jodie.
- Jodie, coś ty zrobiła...? - doktor spytał sam siebie, jeszcze raz oglądając zniszczenia.
- Jodie, coś ty zrobiła...? - doktor spytał sam siebie, jeszcze raz oglądając zniszczenia.